Out of Africa - podsumowanie kolekcji
W ostatnich tygodniach pisałam Wam trochę na temat wosków z kolekcji Yankee Candle Out of Africa. Dziś chciałabym przypomnieć Wam o nich raz jeszcze i ocenić kolekcję jako całość - bo tego brakowało w moich recenzjach! :)
Woski z tej kolekcji możecie znaleźć tutaj.
Kolekcja Out of Africa zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Świetnie wpisuje się w klimat filmu "Pożegnanie z Afryką", którego oryginalny tytuł brzmi właśnie "Out of Africa". Wszystkich, którzy nie mieli okazji obejrzeć filmu, lub chcą sobie go przypomnieć, zapraszam do obejrzenia najbardziej zmysłowej sceny w historii kina ;)
Wszystkie zapachy mają w sobie nutę tajemnicy, jaka towarzyszy romansowi. Zmysłowość jest w tych woskach pięknie zamaskowana, a w pełnej krasie ukazuje się dopiero po zmroku. Dodatkowo pięknie uchwycony jest klimat Afryki, poprzez niebanalne i orientalne połączenia zapachów delikatnych z mocnymi nutami. Jeśli chcecie przeczytać kilka podsumowujących zdań o każdym z wosków - zapraszam :)
Kilimanjaro Stars
Wędrówkę po Afryce zaczynam od gwiazd Kilimanjaro, bo ten zapach najbardziej mi się spodobał. Jest ciężki, mocny, piękny zapach egzotycznej nocy. Zachwyca niebanalnymi połączeniami i naprawdę potrafi "przenieść" na czarny ląd. Jest to najbardziej mroczny zapach z tej kolekcji. Mój numer 1 w tej kolekcji :)
Madagascan Orchid
To zapach bardziej poranny, świetnie komponuje się ze swoim poprzednikiem. Jest kwiatowy, lecz
ma w sobie dużo szlachetności. Czuć w nim jeszcze tę noc, która jest tak mroczna i ciężka. Ten wosk zajął u mnie 2. miejsce :)
Serengeti Sunset
Tutaj zapach kwiatów w zupełnie innym wydaniu, zmieszany z intensywnie pachnącymi owocami. W jakiś sposób razem z nim przechodzimy z tajemniczego aromatu kwiatów w coś bardziej oczywistego, "słonecznego". Nie został moim faworytem.
Egyptian Musk
Wosk który przez swój delikatny zapach uznałam za "zamknięcie" kolekcji. Wyjazd z Afryki, koniec wakacji ;) Pachnie pięknie, jest bardzo zmysłowy i w pewien sposób zbliża nas znów do aromatu Kilimanjaro. Gdyby pachniał bardziej wyraziście miałby szansę na tytuł ulubieńca! :)
Kolekcja jest tak uwodzicielska... że uwiodła też mnie! A Wy? Dałyście się uwieść? ;)
Jeśli chcecie wypróbować woski YC, zapraszam na konkurs!



20 komentarze
Kilimanjaro stars :) musi pachnieć pięknie bo już sam opis zachęca do zakupu :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie zapachy tej marki, może się w końcu na jakiś skuszę :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mam w zapasikach woskowych wszystkie te woski:)
OdpowiedzUsuńpierwszy i ostatni wygląda bardzo ciekawie :))
OdpowiedzUsuńmam ten pomarańczowy i całkiem fajny jest.
OdpowiedzUsuńPięknie pachnąca kolekcja :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że numer dwa spodobałby mi się najbardziej jednak wszystkie brzmią kusząco! :-)
OdpowiedzUsuńzamówiłam sobie te woski i nie mogę się doczekać kiedy do mnie przyjdą.
OdpowiedzUsuńMam ostatni, jest niczego sobie;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam woski z Yankee, aktualnie u mnie gości Cappuccino Truffle jestem zakochana w tym zapachu :) Zapach kawy roznosi się po całym mieszkaniu :)
OdpowiedzUsuńOczywiście mam je wszystkie, ale jeszcze nie paliłam :)
OdpowiedzUsuńnigdy ich nie miałam, dlatego z chęcią wezmę udział w konkursie! :D
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te zapachy :) ale trochę bym się obawiała. Jestem raczej miłośniczką świeżych nut... ale pogoda czasem skłania do czegoś innego
OdpowiedzUsuńPachnąco tutaj :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie robiłam wishlistę i pojawił się na niej jeden z wosków - i nr jeden wg Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam wosków tej firmy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze wosków ale zaczynają mnie kusić ;-))
OdpowiedzUsuńbędę musiala je kupic ;) na pewno pięknie pachna :))
OdpowiedzUsuńdodałam do obserwowanych,milo mi będzie,jezeli tez mnie dodasz ;) pozdrawiam :*
http://usmiechemzmieniajacswiat.blogspot.com/
Udana kolekcja, o niebo lepsza niż Q1 i Q2. Niestety, poza orchideą moc mnie nie satysfakcjonuje. Liczyłam na to, że Kilimanjaro stars będzie podobny do mojego ukochanego November rain. Niestety, nie jest. Piżmo ładne, ale bardzo słabe, a Serengeti sunset płaski po zapaleniu, chociaż jak na owocowy zapach i tak całkiem ładny. Ale też słaby.
OdpowiedzUsuńBardzo udana kolekcja :) Najbardziej przypadł mi do gustu Serengeti sunset, nie wiem tak na prawdę czym pachnie - jakimiś egzotycznymi owocami (bardzo chętnie bym się dowiedziała jakimi) z kolei Egyptian musk jest przepiękny, ale jakże słabo wyczuwalny nawet w moim małym pokoju :( Jestem bardzo ciekawa czy świeca też ma taką kiepską moc.
OdpowiedzUsuńZapraszam do komentowania. Odwiedzam wszystkich komentatorów. Dziękuję za każdą obserwację ;)